sobota, 9 lutego 2013
# 7 Po imprezie czyli Anty talent się przydaje!
Jako narrator znowu z wami jestem. Musicie się przemęczyć. Hahaha... :D No dobra lecimy z tym koksem: Następnego dnia wszyscy byli jak nie żywi? Tak, nie żywi. W domku dziewczynek pierwsza obudziła się Patty. Chciała sobie coś zjeść (na pewno nie owoce) i poszła do kuchni. Niestety jako zombie przekoziołkowała na schodach i... poszła dalej. Szok! Podniosła się i ruszyła swój zacny tyłek do kuchni. Tam się obudziła.
P: Aaaaaaaaaa - wrzeszczała jak opętana, a to nie podobne do zombie. Wyobraźcie sobie. W kuchni był Naill z głową w zamrażalce i Lou, który leżał na blacie w dziwnej pozycji Kamasutry. Biedak na wrzask przerażonej Pat spadł z blatu.
L: Co się drzesz?!
P: Co ty tu robisz??
L: Pierwszy spytałem.
P: A ja mam to gdzieś. Dziewczyny!
S: Co do jasnej cholery się tu dzieje? Naill James Horan!!
N: Tak? Naill wyjął głowę z zamrażalki.
Komicznie wyglądał z przyklejonym mięsem na policzku. Cała czwórka poszła do salonu, a dokładniej dziewczyny ciągnęły chłopaków za nogi. A tam? Niespodzianka. Agnes, Vic i Megan malowały chłopaków
. A: Mój brat jako całkiem niezła laska. - skomentowała swoje dzieło Aga.
Z: (budzi się) Ooo, jestem.
V: Idiotą?
Z: Tak, znaczy nie!
V: Wmawiaj sobie. Normalnie śmiech na sali.
M: Proszę księdza. Teraz to już każdy się obudził.
H: Jaki ksiądz?
A: Uwaga, ogłoszenia parafialne... Tu nie ma księdza!!!
Li: Błagam, litości, wody. Głowa pęka. S: Co wy tu robicie?
H: Siedzimy - odpowiedział Hazza z tym swoim bananem na twarzy.
S: Jak cię zaraz kopnę w dupę to umrzesz z głodu w drodze na pluton. Więc łaskawie proszę nie wkurwiaj mnie.
M: Słońce nie denerwuj się tak. Po prostu to są niedorozwoje. Głupoty nie da się usprawiedliwić.
P: I zmarszczki się robią.
V: Dobrze. Chłopcy natychmiast macie z tąd wyjść.
L: Ale nam tu dobrze... Teraz to Agnes się wściekła.
A: Jestem o tyle od wezwania glin więc spadać.
N: Dobra...
M: Dziękuję.
N: Ale po śniadanku.
V: Aga do kuchni.
A: Tak jest generale. Zrobię mój specjał. Buhahaha.
Z: Spadam.
Li: Wiecie ja muszę iść. Gdzieś tam, poznać ludzi, porobić coś...
Chłopcy wybiegli z domu. Mieli takiego spida, jakby torpedę w dupie. Może antytalent Agi się przyda?
------------------------------------------------
Oto rozdział MISI!! Prawda że wspaniały?? PRAWDA!!!!:):)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przez niego choruje na NUDNOZE... Mogłam lepiej napisać. ;/
OdpowiedzUsuńMisia :>
HAahahahah patrzcie i nawet o mojej nie tolerancji owocowej pamiętałyście ;)) Kocham was ;**
OdpowiedzUsuńhehehe xD faajne Misia kochanie czekam na rozdział 2 w klownach :D
OdpowiedzUsuń