Tak właśnie sobie siedzę i oglądam "Wychowawczą pogadankę" i jednocześnie rozwój młodej miłości. Przydałby się popcorn. Ma ktoś? Ludzie, jak ja nie znoszę romansów to jest poezja... Nie mówcie, że wy to lubicie? LUBICIE??!! Dziwni jesteście. No proszę was... "On biedny, ona bogata. Będą razem? Nie będą? " Nudy! Ej, gdzie mi z tym popcornem? czy ja w ciebie rzucam? Tak? Ups... No dobra, więc...
Louis pobiegł za Agnes. Nie powiem, miał zadyszkę. Dziewczyna zatrzymała się przy drzewie w parku. Tym samym, gdzie wcześniej. Oparła się o pień, zjechała w dół, skuliła się i popłakała. Twarz zakryła dłońmi. Chłopak spojrzał na nią i stał tak, chyba zastanawiając się. I widzicie co ci faceci mają w głowie? Siano!
Nagle kucnął i objął dziewczynę. Aga bez zastanowienia wtuliła się w bruneta. I tak siedzieli w milczeniu, aż Agnes się odezwała.
A: Louis, ja nie chcę wracać. Nie każ mi, proszę.
L: Nie musisz. Nie chciałem, żebyś została sama. Masz we mnie przyjaciela i nie zostawię cię w takim stanie.
A: Dziękuje.
L: Za co? - uśmiechnął się.
A: Za to, że jesteś. - O jak uroczo... Rzygam tęczą.
L: Ale chciałbym, żebyś ze mną wróciła.
A: Ja...
L: Posłuchaj mnie - przerwał dziewczynie. I gdzie te maniery? Mamusia nie nauczyła??? - Agnes ja wiem, że czujesz się zraniona i zła, ale Harry. On jest twoim bratem, mimo, że sprawił ci tyle bólu, to cie kocha. Nawet nie wiesz jak się cieszył, gdy was odzyskaliśmy. Jak małe dziecko. Przynajmniej z nim porozmawiaj. Odkąd uciekłaś cały czas płacze i obwinia się. On prawie nic nie je. Martwi się, jak my wszyscy. A Pati? Pati postawiła cię w trudnej sytuacji, ale zrozumiała swój błąd. Brakuje nam ciebie. To nie to samo. Nie odsuwaj się od nas, to nic nie da. Nie będę cię namawiał, ale wróć. Proszę...
Agnes patrzyła zszokowana na Lou. Widać, że ma mętlik w głowie. Chyba układała sobie odpowiedź.
A: Naprawdę?
W odpowiedzi brunet pokiwał tylko głową. Nastało długie milczenie. Louis nie mógł oderwać wzroku od brunetki, która unikała kontaktu wzrokowego z chłopakiem. No i tak przez jakieś 10 minut. W jednej chwili Agnes gwałtownie się odwróciła. Ich spojrzenia się spotkały, a ich twarze dzieliły centymetry. Myślałam, że dojdzie do pocałunku, ale nie! Aga się odsunęła i powiedziała:
A: Przepraszam... - na jej twarzy pojawił się leciutki rumieniec.
L: Tak, ja też. Coś chciałaś mi powiedzieć?
A: Hę? A tak! Wracam z tobą. - Na tą wzmiankę Louis rozpromienił się.
L: To w drogę!
Myślicie, że coś z tego będzie? Dzieci?! Jakie dzieci?! Wam to tylko jedno siedzi w głowie. Ech... Co za ludzi, ja się pytam. Bez komentarza.
I tak dwoje ludzi sobie wracało do domku, w którym odbywała się lekcja wychowania. Nie, nie fizycznego... Wy i te wasze skojarzenia. Wracając...
W domu była rewolucja. Dwójka wściekłych ludzi, właśnie wyciągnęła gromadkę oszołomów z więzienia. Ciekawie się zapowiada.
Paul: Siadać!
Diana: Co się tu stało? I gdzie jest Agnes?
Paul: Brakuje też Louisa.
Diana: Ktoś nam to wyjaśni?
I zaczęło się opowiadanie... Bla, bla, bla. Przejdźmy do szczegółów.
Paul: Zostawić was na kilka dni samych... Rozwala się zespół, trafiacie do więzienia. Czy wy wiecie jakie mogą być konsekwencje?
M: Wyluzuj dziadziu.
V: Tak, panujemy nad sytuacją...
Diana: Naprawdę? Jakoś trudno mi w to uwierzyć.
W tej chwili do domu wparowała nasza roześmiana parka.
A: Hej wszystkim. A tu co się dzieje?
Diana: O Bosz... Agnes nic ci nie jest? - Kobieta podbiegła do dziewczyny i ją przytuliła.
A: Nie, jest w porządku. Dusisz mnie... - Diana puściła Agnes. - Słuchajcie bardzo was przepraszam. Nie powinnam była uciekać, ale mnie to przerosło. Harry... Powiedziałam ci okropne rzeczy, ale ja tak nie myślę. Bardzo mi ciebie brakowało. Wybaczysz mi?
H: Jasne, jesteś moją siostrzyczką i nic tego nie zmieni. - chłopak przytulił Agnes.
P: Aga, bardzo cię przepraszam. Naskoczyłam na ciebie. Tak nie powinno być.
A: Wybaczam.
Tak... Wspólny niedźwiadek. Wszyscy się kochają, a ja muszę siku. Tak chce mi się siku. Za dużo coli. No to jest logiczne! Jak je się dużo słonego popcornu, to chce się pić. A jak chce się pić, to potem się sika! Jasne? No... Więc zobaczcie co przyniosą kolejne dni i bla, bla, bla. Lece do kibla. Narka!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej :* Wreszcie rozdział. napisałam za Marzenkę, bo ona nie ma pomysłów i czasu... Ale teraz twoja kolej kotek i to podwójna. Nie wymigasz się.
Misia :>
Teraz ja ;(
OdpowiedzUsuń